
10.09.2010 14:11
2."Prosto i w lewo, znak STOP, przejazd przez rondo, zamknij szybkę w kasku i wjeżdzamy na most..." - czyli to wszystko o czym nie będzie dziś mowy.
Trochę się dziś rozczarowałem. Po przybyciu na umówione
miejsce okazało się, że czeka mnie kolejny dzień jazdy po placu.
Nie żebym był tym faktem super zrozpaczony , pomyślałem poprostu,
biorąć pod uwagę "wrześniową-z-d-pogode" ze nieco
skrócę czas odliczany do zakonczenia całego kursu.
Faktycznie, wczoraj cały dzień padało i dziś rano, mimo dosyć
wysokiej temperatury drogi nadal pokryte były kałużami, może więc
decyzja była trafna....
Enyłej,
rekawiczki-kask-stacyjka-swiatla-plyny-lancuch-lusterka-hamulce-i
dziemy-siadamy-odpalamy-jedziemy! Jeżeli ktoś czyta ten tekst w
nadziei na opisanie przezemnie mojej jakiejs spektakularnej
kraksy, przypadkowej gumy, zaliczenia sciany czy samochodu
instruktora to musze go niestety zawieść - cale dwie godziny
spedziłem na "katowaniu" mi: 8mki - po
parudziesieciu bezbłednych kólkach objechałem ją
chyba w kazdy możliwy inny sposób włączajac w to
jazde po białej zewnętrzne linii , naokolo, w kółko w po
jednym "brzuszku", jedna reką, na 2,na gazie itp
itd. Instruktor prosił nas o nie wyjeżdzanie tak daleko jak
ostatnio z uwagi na zaparkowane na koncu kampusu
treningowego tiry ze śpiącymi w nich kierowcami, prośbę tą jednak
chyba odwrotnie zinterpretował drugi z
kursantów, który ze mna w tym czasie jezdził,
dzielnie robiąc okrązenia wogół jednego z nich,
na jedyneczce, niemalże do zamkniecia
licznika. Pięknie:P
Ciekawostą tego dnia
była większa ilość słupków, poustawianych koleno jedno za
drugim do slalomu. Po paru razach "w te i
nazad" na 1ce bez gazu postanowiłem sprobować rozpedzać się
przed nimi i sprawdzać z jaka max prędkościa jestem w stanie
przejechac caly tor. obyło się bez latających chorągiewek, za to
pare razy nie udało mi się wcelować miedzy następujące po
sobie pachołki. Trudno, nie było najgorzej.
Z wpadek
mogę wymienić jedną- próbę ruszania pod górkę z
2ki- trochę sie nasapałem zanim zorientowałem się o co chodzi.
trzeba o tym pamietać...
No ale co by nie było, jestem
przedewszystkim zadowolony z faktu ze nauka jak narazie
przychodzi mi spokojnie, a na myśl o jazdach po mieście
jestem bardziej szczęśliwy niż zestresowany, odliczając dni do
zakonczenia przygotowań do egzaminu. Warto kochać to
co się robi, sprawy przybieraja wtedy zupełnie inny kierunek (
szkoda ze nie mogę powiedzieć tego samego o mojej pracy...)
Dziś po pracy jadę z moją narzeczoną do jej domu
rodzinnego za miasto. Będę miał ze sobą dwie mieszanki,
wysokooktanową i wysokoprocentową. Jedną zatankuje moto mojego
przyszłego teścia a drugą zatankuje mojego przyszłego teścia
zebym mógł zatankować jego moto:) Tylko trzymajcie
kciuki zeby przyszła teściowa się nie zorientowała :P
Pozdr i do następnego. Poniedziałku
Komentarze
: 2
z tym rozpędzaniem się na slalom chodziło mi o sprawdzenie swoich umiejętności manualnych przy wymijaniu przeszkód, a nie o to zeby oczy zaszły mi łzami od prędkości, nie zgodzisz sie ze mna?
Hej, wiesz, tak po przeczytaniu Twojego tekstu nasunęła mi się jedna myśl... Czy jak już zdasz prawo jazdy, też będziesz sprawdzać z jaką maksymalną prędkością da się jakiś odcinek drogi przejechać? Rozumiem, że na placu można się zanudzić i trzeba sobie wrzucić trochę rozrywki, ale widząc że masz do czynienia ze sportami ekstremalnymi, gdzie trzeba szybciej, wyżej, dalej itd, to czy to aby nie wpłynie potem na Twoją jazdę? Wybacz, może się czepiam, ale jakoś ostatnio drażliwy jestem, a czytając ten tekst miałem przed oczami scenkę jak sobie jadę spokojnie w puszce a ktoś na pełnym gazie wjeżdża we mnie '"bo chciał sprawdzić z jaką maks. prędkością da się tu jechać". Jeśli jednak Twoje podejście jest takie jak się obawiam, to może zainteresuj się motocrossem, trialem? Broń Boże nie wyjeżdżaj na drogę! :P Pozdrawiam.
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (1)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)